niedziela, 17 stycznia 2016

Zantyr - ogólne dzieje awarii

  WPROWADZENIE
                                                Ogólne dzieje awarii


Budowla, zwana dziś Szkołą Łacińską, była pierwotnie wieloczłonowym, niewielkim zamkiem krzyżackim. Wydaje się też, że awarie gnębiły go od samego początku, a nawet już podczas samego wznoszenia. Budowany pospiesznie, zaraz po nie do końca jeszcze stłumionym, pierwszym powstaniu pruskim z lat 1243-1247, spełnić miał zbyt wiele oczekiwań. Pilnie należało oddać, użytkowaną dotąd bezprawnie, misję biskupią wracającemu z niewoli Chrystianowi i konieczny był własny punkt etapowy w dyktowanej Regułą siatce komunikacyjnej, między Kwidzynem a Elblągiem. Do tego doświadczenie łatwych klęsk kazało wznieść Zakonowi budowlę nad samą wodą, z uwagi na jedyne możliwe zaopatrzenie tą drogą twierdz w zbuntowanym kraju. Tak więc zdecydowano się na wystawienie wysoce ryzykownej konstrukcji budowlanej, wypchniętej w głąb nurtu i dwoma tarasami schodzącej do poziomu wody ze skarpy rzecznej. Na wysuniętej platformie postawiony został masyw budynku głównego, wyraźnie korygowany już podczas budowy. Elewacja zachodnia jest niesymetryczna z przyporą i murem wzmacniającym od południa. Od północy jest w niej jakby zaniechana wieża obserwacyjna. Zachodni fundament budowli został przełamany i nadbudowany pełnym murem. Przełamane zostały też wszystkie fundamenty poprzeczne do skarpy, szczególnie silnie na łukach podnoszących ich poziom. Budynek zachodni wychylił się też poważnie w stronę rzeki. Otrzymał on, może nie od początku planowane, rozwiązanie w postaci wysokich ślepych arkad w elewacjach zewnętrznych. Ściana wschodnia założenia natomiast otrzymała w okresie późniejszym wzmocnienie murem płaszczowym z przyporami i trudno dostrzec dlaczego. Na pewno część wzmocnień związana była z przekryciem całości wspólnym dachem i założeniem nowych stropów. Na pewno też część uszkodzeń murów jest wtórna, spowodowana pożarami, czy destrukcją z czasów wojny. Ale raczej nie tych ukrytych głęboko w ziemi. One więc mówią o awarii pierwotnej, spowodowanej innymi jeszcze czynnikami. Samo położenie obiektu na stoku skarpy było drastycznie niebezpieczne pod względem budowlanym. Złożenie go z dwóch masywów na różnych poziomach połączonych łukowym fundamentem, również. Niepewne, podmakające podłoże nad samą rzeką, także swoje znaczyło. Można przypuścić, że obiekt zsuwał się ze skarpy wysoczyzny i pękał. Ale są też przesłanki sugerujące, że nie tylko to na niego niszcząco oddziaływało. Na przykład pęknięcie odwrotne jednego z poprzecznych fundamentów, rozszerzające się do dołu może świadczyć o wypychaniu, a nie zsuwaniu się masy murów. No i ta zerwana plomba. Ale także awarie znane w bliższym i dalszym sąsiedztwie. Od słynnej ściany zachodniej Zamku Średniego malborskiej twierdzy, która odspojona od reszty budynku przechylała się do niedawna, grożąc zarwaniem się sklepień, przez spękania murów wzdłuż zachodniej strony całego nowego zamku, zawalone przęsło przy skarpie kościoła św. Jana z malborskiego Starego Miasta, po dramatycznie poprzełamywane fundamenty w sąsiednich wykopach i wielką ilość różnych przypór w murze skarpowym miasta. W efekcie cały szereg sygnałów sugeruje, że destrukcja ma zakres szerszy niż sama budowla starego zamku i że możliwa jest jej ciągła aktywność. Możliwe na przykład, że cały cypel Wysoczyzny Malborskiej ma skłonność do niewielkich ruchów w stronę rzeki i wypychając skarpę niszczy budowle w jej pobliżu. Zjawisko może być nieznaczne, niezauważalne z punktu widzenia nawet jednego pokolenia, ale potwierdzone, mogłoby skłonić do zastanowienia ewentualnych, kolejnych inwestorów w tym rejonie.

wtorek, 12 stycznia 2016

       WPROWADZENIE
                                   Przemiany użytkowe i architektoniczne

Odkopane w roku 2012 mury dostarczyły kilku bardzo wyraźnych wskazówek dotyczących zmian użytkowania i przebudów omawianej budowli. Pokazały one przede wszystkim, że była to pierwotnie zabudowa wieloczłonowa z dwoma otwartymi dziedzińcami. Zamknięta obrysem prostokątnym składała się z dwóch skrzydeł budynków murowanych z cegły, dwóch podwójnych murów kurtynowych, oraz wieży wolnostojącej opartej o wewnętrzny mur północny. Najstarsze jej poziomy użytkowe wyznaczone zostały przez odsadzki i fragmenty bruku z rynnami odpływowymi. Była to typowa zabudowa niewielkiego zamku. Niespotykane zaś było posadowienie jej na dwóch poziomach, oraz częściowe wysunięcie, i to budynku głównego, poza masyw skarpy rzecznej. Budynek ów spód fundamentów miał w okolicy ówczesnego lustra wody, a poziom posadzki piwnic około dwa metry wyżej. Umiejscowiony był on na nadsypanym tarasie wysuniętym w głąb nurtu. Pozostała część zabudowy rozmieszczona została na platformie wyciętej w głąb skarpy około trzech metrów wyżej. Nie sięgała ona jednak poziomem szczytu skarpy, wymagając rampy wyjazdowej na jeszcze blisko cztery metry. Dlatego też zewnętrzny mur kurtynowy od tej (wschodniej) strony był szczególnie potężny i wysoki, sięgając przynajmniej siedmiu metrów, z czego zachowało się około pięciu. Niespotykanym rozwiązaniem było tu podniesienie o jedną kondygnację spodu fundamentów między dwoma tarasami zabudowy za pomocą potężnych łuków ceglanych, oraz zastosowane w elewacjach budynku zachodniego dwukondygnacyjne, ślepe arkady. Rozwiązania te okazały się jedynym, chociaż częściowo zachowanym przykładem budowli zakonnej, dostosowanej do narzuconych warunków nadrzecznej skarpy z koniecznością bezpośredniego dostępu do wody, jakie stawiano zamkom krzyżackim po pierwszym powstaniu pruskim.
Dalej ślady spalenizny i warstwa gruzu grubości około metra wskazały, że obiekt strawiony został potężnym pożarem i nie użytkowany był kilkadziesiąt przynajmniej lat. Nowy okres określił nowy poziom użytkowy nad warstwą zagruzowania. Budowla otrzymała elementy wzmacniające i mogła wówczas zostać przekryta wspólnym dachem oraz adoptowana na przykład na cele edukacyjne. Jak długo funkcjonowała w tym charakterze, nie wiadomo. Dopatrzyć się można elementów z czasów polskich, mogących świadczyć o kolejnej adaptacji, ale o pewność tu bardzo trudno. Może już wtedy umieszczono tu spichlerz, lub inny magazyn.
Kolejnym wyraźnym śladem ingerencji jest natomiast szereg pozostałości po adaptacji z XIX-go wieku. Nowy mur konstrukcyjny od wschodu oraz pozostałości siatki filarów ceglanych wewnątrz świadczą o próbie wprowadzenia w obiekt samodzielnej konstrukcji nośnej pod nowe stropy i poważne obciążenia, co podpowiada adaptację na magazyn, możliwe że zbożowy.
Do niedawna widoczne też były na pozostałości budynku zachodniego ślady po próbie adaptacji go na kawiarnią z lat sześćdziesiątych XX-go wieku. Otrzymał on wówczas zamykające ściany z pustaków, oraz białej i czerwonej cegły, betonowe stropy, oraz betonowe schody wewnętrzne i zewnętrzne.

No i inwestycja z roku 2015, niszcząca wszelkie ślady poprzednich przebudów oraz wszystkie mury wewnętrzne i większość zewnętrznych. Także te najstarsze. Pozostawione zostały jedynie, masyw trzech ścian budynku zachodniego i fragmenty muru wschodniego z niewielkimi przyległościami. Powstała budowla nawiązała kształtem do XIX-to wiecznego magazynu, a funkcją do wcześniejszej roli edukacyjnej stając się, w założeniu,   centrum edukacyjno kulturalnym.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Zantyr - zarys problemu

                                          WPROWADZENIE
                                              Zarys problemu

Tematem niniejszej pracy są dzieje tzw. Szkoły Łacińskiej z terenu Starego Miasta w Malborku. Pożywki do ponownego namysłu nad zagadnieniem dostarczyły relikty pierwotnej  budowli odsłonięte w jej obszarze w 2012 roku. Zostały one, niestety, następnie niemal całkowicie zniszczone i jedynym śladem po owych świadkach dawnych dziejów są fotografie, badania autorskie i dokumentacja archeologiczna. Relikty owe nosiły ponadto ślady licznych, poważnych awarii budowlanych mających, jak się wydaje, swój początek już w Średniowieczu, a których przyczyna nie została dotąd rozpoznana, zaś ciągła aktywność wydaje się wciąż możliwa a nawet prawdopodobna. Ambicją pracy jest więc z jednej strony zwrócenie  uwagi przyszłym inwestorom na zagrożenia związane z realizacjami na niepewnej skarpie Wysoczyzny Malborskiej, z drugiej zaś zachowanie pamięci o zniszczonych bezpowrotnie partiach średniowiecznych murów. Przede wszystkim jest to jednak chęć wykorzystania zgromadzonych materiałów i chęć podjęcia kolejnej próby kompleksowej rekonstrukcji fragmentu wczesnych dziejów Malborka, a także rekonstrukcji kształtu samej pierwotnej zabudowy z terenu tzw. Szkoły Łacińskiej i jej przemian w ciągu dziejów. Praca składa się więc z opartego na dokumentach i opracowaniach specjalistycznych autorskiego opisu historycznego tła epoki, opartego na własnych badaniach opisu odsłoniętych murów z odtworzeniem ich przemian, oraz autorskiej rekonstrukcji architektonicznej. Zawiera też analizę awarii budowlanej, jej mechanizmu i przyczyn, oraz opisu sposobów przeciwdziałania tejże awarii poprzez wieki.
Tezą główną przyjętą w poniższych rozważaniach jest założenie, że tzw. Szkoła Łacińska z terenu Starego Miasta w Malborku to pozostałość krzyżackiego zamku z pierwszej fali murowanych realizacji zakonnych, jaka nastąpiła po pierwszym powstaniu pruskim. Zamek ten leżał na obrzeżu siedziby misyjnej  biskupa Chrystiana i pomorskiego założenia warownego z zamkiem i miastem o nazwie Santyr. Celem pracy jest więc próba wyjaśnienia tajemnicy zaginionego polskiego grodu Santyr pochodzącego z pierwszego okresu kolonizacji i chrystianizacji Prus, jeszcze w czasach przed krzyżackich, oraz leżącego w tym samym miejscu i używającego tej samej nazwy, prekursorskiego dla Malborka zamku krzyżackiego. Temu celowi służy rekonstrukcja, oraz interpretacja wydarzeń historycznych, jak i odtworzenie położenia oraz kształtu architektonicznego założenia i jego wczesnych przemian. Podstawą opracowania stały się źródła zakonne, źródła kościelne, pomorskie, opracowania na ich temat, oraz badania własne zachowanych do niedawna, a odsłoniętych w 2012 roku reliktów architektonicznych.
Wydarzenia historyczne opisane zostały głównie na podstawie opracowań polskich, jakich zdecydowanie przybyło w ostatnich latach. Pojawiły się zarówno tłumaczenia tekstów źródłowych jak i ich głębokie analizy merytoryczne oraz interpretacyjne. Przeglądanie tych materiałów nie prowadzi jednak do jednoznacznych konkluzji historycznych. Nasuwa się raczej wniosek, że w tamtych odległych czasach dokumenty tworzono niezbyt precyzyjnie a kroniki obciążone były oczekiwaniami fundatorów, służąc zarówno zapisowi dziejów jak i propagandzie politycznej czy celom dydaktycznym. Do dzisiaj więc powstaje na ich podstawie raczej interpretacja autorska, obciążona często interesem danej nacji, niż obiektywna prawda. I tak np. Kronika Piotra z Dusburga, a za nią niemal cała historiografia niemiecka, starannie unika wzmianek o działającym tu wcześniej, a potem równolegle biskupie misyjnym dla Prus, Chrystianie, który był w końcu zwierzchnikiem papieskim zakonu na tym obszarze, musiał też mieć gdzieś swoją siedzibę i uposażenia. Nie mówiąc o polskiej aktywności w Prusach w czasach przed krzyżackich.
Jedynie więc architektura jest jaka była. Jednak przy masie przemian i przeróżnych adaptacji, oraz przy niezbyt wielkim zasobie oryginalnych partii, jej interpretacja obciążona jest również czynnikiem sporej dowolności. Niemniej każdy ze wspomnianych kierunków niesie wiele, chociaż rozproszonych i niepewnych informacji na interesujący nas temat. Tworzą one mozaikę uzupełniających się faktów, które zebrane i dodane do ostatnich odkryć pozwalają pokusić się o nowe spojrzenie na rekonstrukcję najstarszego fragmentu dziejów Malborka i związanych z nim budowli oraz założeń przestrzennych. Dla realizacji powyższego zadania zastosowana została autorska Metoda Rekonstrukcji Funkcjonalnych pozwalająca zestawiać i uzupełniać fragmenty dziejów i kształtu budowli czy całych założeń urbanistycznych w kontekście ich pierwotnych lub koniecznych funkcji historycznych.
Fantastyczną przygodą dla badacza architektury średniowiecznej było odkopanie reliktów starych murów w rejonie owej, tzw. Szkoły Łacińskiej w Malborku. Obok znanego, zachowanego masywu zachodniego ukazały się kompletne fundamenty i fragmenty ścian pierwotnego założenia, oraz liczne ślady adaptacji do zmieniających się poprzez wieki potrzeb. Ukazały się również skutki potężnej awarii budowlanej jaka dotykała to miejsce już w czasach średniowiecza, a aktywna była do czasów najnowszych. Zachowały się też ślady upartej walki z zagrożeniem w kolejnych epokach. I niepowetowaną stratą stało się zniszczenie tego wszystkiego dla potrzeb nowej, realizowanej tu inwestycji. Pozostawione zostały jedynie fragmenty murów obwodowych w charakterze „świadków”, a zachowany, zachodni blok budowli wtopiono w przypadkowo dość wystylizowaną, nową architekturę. Pominięto też dyskretnie zerwaną, plastikową plombę z lat może 60-tych ub. wieku na przełamanym, południowym murze zewnętrznym. Pochodziła ona z czasu przerwanej adaptacji obiektu na kawiarnię, sugerując możliwą, ciągłą aktywność zagrożenia. Przerośnięty dziwoląg jaki powstał nawiązał zaś jedynie „intencjonalnie” do wtórnej adaptacji zabudowy historycznej na magazyn.

Smutne jest, że nie umiemy dzisiaj ciągle jeszcze wystarczająco wiarygodnie badać resztek starych murów, datować ich i rozwarstwiać prawidłowo oraz interpretować, natomiast potrafimy barbarzyńsko je niszczyć. I że bezsilne i obojętne jest państwo przez swoje instytucje w zakresie ich ochrony.

niedziela, 27 grudnia 2015

Zantyr - opis metody badawczej

              WPROWADZENIE
                                                                 aparat  badawczy

Do przeprowadzenia zamierzonej rekonstrukcji historycznej oraz architektonicznej mającej wykazać, że zaginiony zamek Zakonu Zantyr, to późniejsza Szkoła Łacińska z terenu Starego Miasta w Malborku wykorzystana została autorska metoda Rekonstrukcji Funkcjonalnych. Metoda RF jest opracowaniem systemowym dotyczącym metodologii prac badawczych, rekonstrukcyjnych i realizacyjnych przy konserwacji zabytków architektury. Jest ona pomocna tam gdzie w przypadku awarii, prosta ekspertyza inżynierska to za mało dla odkrycia i usunięcia przyczyn trudnych, często długofalowych problemów z zakresu destrukcji w konstrukcjach zabytkowych. Drugim obszarem jej zastosowań są prace rekonstrukcyjne w zakresie uzupełnień architektonicznych poszczególnych obiektów lub całych zespołów zabytkowych, oraz rekonstrukcje wydarzeń historycznych dotyczących tych obiektów.
Metoda przewidziana jest do wsparcia etapu przedprojektowego inwestycji. Koordynuje ona prace badawcze określając ich niezbędny zakres, wskazując obszary i kolejność dociekań, zbiera wszelkie dostępne informacje i wyniki badań, systematyzuje je i opracowuje wnioski. Przez przyjęty schemat postępowania ułatwia i przyspiesza rozwiązywanie problemów konserwatorskich zarówno dla obszaru awarii jak i rekonstrukcji. Opracowana została dla systemowej organizacji pracy. Zakres jej może dotyczyć zarówno zagadnień ratowniczych jak i badawczych, projektowych czy koncepcyjnych oraz podstawowych opracowań historycznych.
 Metoda RF polega na zbudowaniu mapy przemian funkcjonalnych i architektonicznych obiektu badanego w przeciągu jego historii, określeniu funkcji owego obiektu i jego poszczególnych części w wyznaczonym okresie, oraz funkcji obszaru na którym się on znajduje. Dalej zaś na rekonstrukcji niezbędnych a brakujących funkcji zespołu architektonicznego i jego poszczególnych części, a następnie rekonstrukcji koniecznych dla znalezionych funkcji elementów architektonicznych. W przypadku awarii natomiast na opisaniu przemian architektonicznych związanych ze zmianami funkcji obiektu od początku awarii w celu znalezienia jej przyczyny.
Metoda RF to zbiór zadań ogólnych i wskazań szczegółowych. Działania ogólne dotyczą każdego podejmowanego zagadnienia, zaś szczegółowe kierują pracami w trzech  grupach tematycznych. Są to awarie, rekonstrukcje i badania historyczne. Niniejsza praca zawiera wszystkie te elementy. Zajmuje się opisem potężnej awarii jakiej ślady znaleziono na odkrytych murach tzw. Szkoły Łacińskiej, proponuje rekonstrukcję pierwotnego założenia w jej obszarze, oraz rekonstrukcję jego historii.
Podstawą opracowania stały się własne badania odsłanianych murów, a więc pomiary, notatki, fotografie i szkice sukcesywnie realizowane w czasie prac wykopaliskowych. Bazę teoretyczną stanowiło wykształcenie wyższe autora w zakresie budownictwa oraz konserwacji zabytków architektury, oraz praktyka konserwatorska ze szczególnym naciskiem na awarie w konstrukcjach zabytkowych. Dociekania historyczne wspiera tu dodatkowo Edukacja Artystyczna, nie dająca jednak aparatu badawczego w tej dziedzinie, są więc to raczej wypisy niż samodzielne studia, z próbami dość emocjonalnych wniosków i spostrzeżeń.

Prace wykopaliskowe przy Szkole łacińskiej prowadzone były pod nadzorem archeologicznym, ale ostateczna dokumentacja z nich ciągle się nie ukazała (stan na 11.2015) i nie wspomaga niniejszego opracowania. Nie uzyskano też wpływu na kierunki szczegółowych odkrywek. Własne badania nie miały też niestety oficjalnego statusu, a więc robione były nieco amatorsko, w wolnych chwilach, niejako „ukradkiem” w miarę wolnego czasu i uprzejmości wykonawcy. Przewagą ich było, że mieszkając na miejscu mogłem zaglądać tam stosunkowo często. Jednak jako zdecydowany przeciwnik wybranej koncepcji inwestycyjnej nadbudowania na starych murach rozdętego ponad miarę obiektu nawiązującego kształtem do istniejącego tu wtórnie magazynu, a więc funkcji z czasów upadku, a nie z czasów świetności założenia, co być powinno, oraz rozbiórki „przy okazji” średniowiecznych partii murów, nie mogłem raczej liczyć na oficjalny udział w pracach badawczych, ani zapewne nawet na oficjalną zgodę na ich samodzielne prowadzenie. Mają więc owe badania poważne luki i nie mogą być zapewne zadawalającą podstawą do pracy ściśle naukowej, niosącej ostateczne dowody postawionych hipotez. Także, nie mając wsparcia, do niektórych opracowań i dokumentacji technicznych, do których warto było by zajrzeć, nie dotarłem ze względów i czasowych i finansowych. Rezygnując więc z tej formuły podjąłem próbę opisania wniosków i spostrzeżeń w formie eseju popularnonaukowego prowadzącego do próby rekonstrukcji istniejącej tu pierwotnie budowli obronnej z uwzględnieniem kontekstu historycznego, a więc przemian obszarów sąsiednich oraz mechanizmów zewnętrznych na te przemiany wpływających.

piątek, 25 grudnia 2015

Zantyr - początek opowieści o odkryciu

                                                               Od autora

Książka ta jest podsumowaniem mojej przygody badawczej związanej z odkryciem pozostałości zaginionego, tak zwanego „zamku krzyżackiego Zantyr”, jakiego dokonałem na terenie też tak zwanej „Szkoły Łacińskiej” ze Starego Miasta w Malborku. Tak zwanego, bo zamek ten nie miał własnej nazwy i postawiony był przy polskim Santyrze, którego nazwę z czasem uzurpował. Kulminacyjnym punktem owej przygody były wykopy i odkrywki archeologiczne, które w roku 2012 odsłoniły, schowane dotąd w skarpie, partie murów tejże „szkoły” i przyniosły nowe informacje na temat jej dziejów. Od dawna też zastanawiało mnie oficjalne twierdzenie, że obiekt ten został zbudowany akurat na szkołę w tak trudny i nie potrzebny sposób. Nie spotkałem równocześnie żadnej publikacji przyjmującej, czy tylko sugerującej, że mógł on być pierwotnie czymś innym. Natomiast dawno już zrozumiałem ogromną komplikację techniczną, oraz ryzyko i konieczne wielkie koszty jakie trzeba było ponieść, żeby bezpiecznie wznieść tak dużą budowlę na stoku, wysuniętą w dodatku częściowo ze skarpy rzecznej. Doszedłem do wniosku, że jedynym, w takich warunkach, sensownym powodem realizacji inwestycji mogła być tu wyłącznie potrzeba militarna. Ona tylko usprawiedliwiała i poniesione koszty i ryzyko. I tak doszedłem do pytania czym mogła być owa budowla zanim zaczęto nazywać ją „Szkołą Łacińską”?
Z tematem Zantyru zaś zetknąłem się bliżej zajmując się już zawodowo konserwacją zabytków architektury. Poszukiwania jego śladów prowadzili wiele lat archeolodzy z Muzeum Zamkowego w Malborku w oparciu o sugestie niemieckie. Czasem też ogłaszali, że już są blisko, ale konkretnych śladów nie znaleźli. Pojawiały się za to fantastyczne teorie o całkowitym rozebraniu murów wraz z fundamentami, albo zalaniu pod dzisiejszym biegiem rzeki, albo o spaleniu wszystkiego, bo było z drewna. Jakoś jednak one mnie nie przekonywały. Argument, że nazwa Zantyr pojawiła się później kilka razy w tamtej okolicy w ciągu dziejów, też wydał mi się naciągany wobec faktu, że najpierw została ona oficjalnie i całkowicie zniesiona. Na przykład koło Stężycy na Kociewiu trafiłem na wieś Malbork. Stolica Krzyżaków, pomyślałem wtedy. Kupiłem łopatę i zacząłem kopać za jedną z chałup, aż przyszedł chłop i zapłacił mi za wykopanie nowego szamba. Taki żart.  Prędzej więc zgodzę się z sugestią, że archeolodzy w tym wypadku bronili miłych wakacji letnich na odludziu na koszt państwa. Spotkałem natomiast w literaturze przedmiotu szereg radykalnych stwierdzeń, że znajdował się ów Zantyr w Białej Górze. Wskazuje na to na przykład część historiografii niemieckiej, chociaż poważniejsi badacze, jak Bernhard Schmid, powstrzymują się od konkretnych wskazań pozostając przy sugestii Kroniki Piotra z Dusburga, że był w rozwidleniu Wisły i Nogatu. Uległ pokusie precyzyjnego wskazania natomiast Karol Górski, który w „Dziejach Malborka” radykalnie stwierdza, jakoby „ostatecznie” wyjaśniono, że Zantyr leży w Białej Górze, natomiast dlaczego tak twierdzi, nie podaje.
Tak więc miałem z jednej strony nieznany obiekt militarny wystający poza mury skarpowe Starego Miasta w Malborku, z drugiej zaś zaginiony zamek Zakonu Zantyr, nie do znalezienia w Białej Górze, gdy zacząłem pracę nad swoją książką „Tajemnice Malborka”. Im więcej zaś zbierałem do niej materiałów, tym więcej przybywało argumentów, że to właśnie owa Szkoła Łacińska jest tym zaginionym zamkiem. Zaproponowana tam rekonstrukcja nie uwzględniała nie znanych jeszcze, zasypanych murów i obciążona została dużą dozą dowolności. Nowe odkrycia nie zmieniły jednak zasadniczej koncepcji rekonstrukcyjnej, poprawiając jedynie plan i kształt zabudowy, tym razem z nieco mniejszą dowolnością.

Tym co skłoniło mnie do podjęcia próby własnych badań odsłanianych murów była, obok zawodowej ciekawości, obawa, że zostaną one wkrótce rozebrane dla potrzeb planowanej w ich miejscu, nowej inwestycji. Obawiałem się też, że archeolodzy nie do końca rozumieją stare mury i czym więcej oczu im się przyjrzy, tym lepiej. W świetle faktycznej rozbiórki większości z odkrytych partii, także murów średniowiecznych, żałuję jedynie, że nie zdołałem poświęcić im więcej czasu. Nie wspominając o takiej utopii jak ściągnięcie dodatkowych specjalistów i poszerzeniu zakresu prac badawczych. Możliwe też nadal pozostaje jeszcze poszukiwanie dodatkowych zasobów dokumentacyjnych czy źródeł historycznych, oraz poszerzone badanie archeologiczne terenów przyległych. Uznałem jednak, że to co zdołałem odkryć okazało się na tyle interesujące, że warte jest zachowania w pamięci i utrwalenia w formie książki. Uznałem też, że warto pokusić się o nadanie zbudowanej tu rekonstrukcji, nowej, polskiej pespektywy, przywracającej pamięć o polskich początkach pokojowej chrystianizacji i kolonizacji ziem pruskich. Przywracającej też nam szacunek i dumę z owych dokonań.

środa, 23 grudnia 2015

dizisiaj motta towarzyszące książce

MOTTO

Nasze poznanie jest zawsze jedynie pewną interpretacją świata. Potrzebna jest też czasem odrobina artystycznego ducha do przełamania stereotypów myślenia, do rozebrania na czynniki pierwsze skostniałych klisz zbiorowej wyobraźni, by je złożyć później w nowy system.
                                                                                                                        Fryderyk Nitzshe





Cywilizacji europejskiej nie byłoby bez uznania za nadrzędną wartości prawdy i bez przyznania ludziom prawa do jej poszukiwania, które to prawo musi oznaczać także prawo do błądzenia. Poszukiwanie prawdy wymaga atakowania i weryfikowania sądów uważanych za oczywiste i niepodważalne.

                                                                                                                      Rafał Ziemkiewicz